RODZINA 2 + PIES
1/13/2016 08:24:00 PMPrzeżyłam ten najpiękniejszy dzień w życiu. Była biała suknia, kwiaty i wyznania miłości. Ślubowaliśmy sobie szczęście.
I nadszedł czas na to "najważniejsze" pytanie - kiedy będziecie mieli dziecko?
Tata widząc ile wódki zostało z wesela głośno cieszy się - będzie na chrzciny. Kuzynka zagaduje czy przywieźliśmy z podróży małego greka. Babcia przy pierwszym poślubnym spotkaniu pyta bezpośrednio: czy już zaczęliśmy pracować nad potomkiem, a podczas świąt dotyka mojego brzucha z pytaniem - czy to już? W ogóle - święta! Prawie pół roku po ślubie więc już powinno się dziać! Zatem wszyscy na hura życzą nam potomka! Druga babcia dodaje, abyśmy się pospieszyli, bo jej brakuje tylko jednego prawnuka do okrągłej dziesiątki. Najbardziej chyba zabolały życzenia wnuka dla siebie (tym razem z mojej strony) od mamy, która miałam wrażenie, że zna nasze zdanie i podejście do tego tematu.
A w temacie tym jesteśmy bardzo... labilni. Nie powiem, że niestabilni czy niezdecydowani - bo jednak gdzieś tam kiedyś, patrząc w przyszłość, chcielibyśmy mieć dziecko. Sprawa nie rozchodzi się także o miejsce; może bardziej o czas. A tak najbardziej - O NASZĄ WYGODĘ. O to, co jest tu i teraz. I co bardzo nam odpowiada.
Lubię nasze przespane w pełni noce i leniwe wieczory. Dwa nakrycia do stołu i przestrzeń w domu tylko dla siebie. Słuchanie głośno muzyki i... taką DOROSŁĄ BEZTROSKĘ.
Mamy już swój mały psi obowiązek - spacery, wizyty u weterynarza, logistykę hotelową podczas wyjazdów. Właśnie - jeszcze tak dużo miejsc chciałabym odwiedzić tylko z nim; tylko z nim tyle zobaczyć i poznać. Chcę się jeszcze nim nacieszyć, nie rozpraszając swojej uwagi... i serca.
Zaraz ktoś wyskoczy, że przecież to wszystko można robić z dzieckiem - tak i owszem, ale ja nie chcę. Że pojawienie się małego człowieczka to inny wymiar życia - jasne! Ale chcę jednak nadal (jeszcze!) pozostać w tej swojej galaktyce. I żadne słowa, przekonania i argumenty nie są w stanie przekonać mnie do macierzyństwa.
Zrobię to w swoim czasie.
* tekst ten powstał tylko po to, aby wyrzucić z siebie ten temat, i być pewną, że to tylko moja (nasza) decyzja.
0 komentarze